Prymas Tysiąclecia

Wywiad z S. Edytą

W okresie od 29.X.1955 do 28.X.1956 roku przebywał w Klasztorze internowany Prymas Polski Stefan kard. Wyszyński. Był to czwarty, ostatni etap jego więzienia. Wcześniej Ksiądz Prymas był więziony przez reżim komunistyczny PRL w Rywałdzie Królewskim, Stoczku Warmińskim oraz w Prudniku Śląskim. Świadkiem tamtych wydarzeń była Siostra Edyta, przebywająca wówczas w Klasztorze, która podzieliła się swoimi wspomnieniami. Obecnie na parterze Domu znajduje się Izba Pamięci Prymasa Tysiąclecia (dawny pokój infirmerki), w której zgromadzono szereg pamiątek związanych z osobą internowanego Prymasa. Ksiądz Prymas podczas internowania mieszkał na pierwszym piętrze, na końcu lewej części korytarza (obecnie pokój nr 5). Częściowe wyposażenie z dawnego pokoju Prymasa zostało przeniesione na dół, ze względów praktycznych, by umożliwić licznie przybywającym tu pielgrzymom i turystom duchowe spotkanie z osobą Prymasa Stefana kard. Wyszyńskiego. Kaplica – ta sama, w której modlił się internowany Prymas, jest dostępna dla wszystkich nawiedzających to miejsce.

Wywiad z Siostrą Edytą Krawczyk:

Dziękuję za przyjęcie zaproszenia i za chęć podzielenia się wspomnieniami, które są ciągle żywe, tak jak żywa jest legenda Księdza Prymasa.

Przed Komańczą Ksiądz Prymas przebywał w odosobnieniu w Prudniku, dlaczego następnym miejscem internowania była właśnie Komańcza ?

S.E.: Czas pobytu w Prudniku bardzo źle wpłynął na zdrowie Księdza Prymasa, na jego płuca. Zaś Klasztor ten został specjalnie wzniesiony w celach sanatoryjnych dla Sióstr oraz dzieci – wychowanków Sióstr, cierpiących na choroby płuc. Biskupi wiedzieli o kłopotach zdrowotnych Księdza Prymasa i nie chcąc dopuścić do rozwoju choroby wymogli na komunistach Komańczę jako miejsce internowania. W tamtych czasach tylko zmianą klimatu, powietrza leczono tego typu choroby, nie było całego arsenału środków dostępnego dziś.

Czy siostra już była w Klasztorze gdy Ksiądz Prymas przybył tutaj ?

S.E.: Tak się złożyło, że przybyłam tu dwa miesiące przed przybyciem Księdzem Prymasa. Gdy wyjeżdżałam w Bieszczady inne Siostry mówiły, że jadę tam do tych wilków. A ja odpowiadałam, że jeżeli trzeba to i z wilkami można sobie poradzić.

Czy po przybyciu Księdza Prymasa, Klasztor został odizolowany od świata ?

S.E.: Można tak powiedzieć. Utworzono bowiem pas graniczny, postawiono budki, szlabany, strażnicę WOP (na miejscu dzisiejszego schroniska PTTK), tak że bez przepustki to nawet najbliższa rodzina nie mogła przyjechać. W pociągu to już w Rzepedzi sprawdzano przepustki. Tak na marginesie można powiedzieć, że pobyt Księdza Prymasa rozsławił region i Klasztor. Do tej pory tylko miejscowi wiedzieli o istnieniu Klasztoru z uwagi na niesioną pomoc głównie ambulatoryjną. Teraz po kraju rozeszły się wici, że Ks. Prymas jest w Komańczy w Bieszczadach, o której to wsi i regionie wielu jeszcze niewiele wiedziało.

Czy w czasie kiedy przebywał tu Ksiądz Prymas mogli tu przebywać inni, odwiedzać to miejsce, zbliżyć się do niego ?

S.E.: Tak jak już wspomniałam nawet najbliższa rodzina miała kłopoty z widzeniem się z Księdzem Prymasem. O innych osobach nie mogło być mowy, nie mogłyśmy przyjmować żadnych gości, tylko my i Ksiądz Prymas.

Czy Ksiądz Prymas mógł swobodnie opuszczać otoczenie Klasztoru wybierając się na wędrówkę ?

S.E.: Ksiądz Prymas przeważnie udawał się na spacer między godziną 14. a 16. Towarzyszyli mu najczęściej członkowie rodziny, księża lub Siostry. Jeśli chodzi o kontrolę przez komunistów to odbywała się ona z dala, nikt nie chodził za Prymasem bezpośrednio.

Czy wybierał się gdzieś dalej czy tylko po najbliższej okolicy ?

S.E.: Żadnych wyjazdów, Ksiądz Prymas spacerował tylko po najbliższej okolicy, gdyż trzymał się zakazu i nie próbował niczego innego, całe swoje cierpienie przyjmował z pogodą. Raz jeden tylko gdy przybył ktoś z rodziny i ktoś z Warszawy namówili Księdza Prymasa by wybrał się nad Jeziorka Duszatyńskie. I nastąpił taki zbieg okoliczności, że wszyscy udali się tam i wrócili niezauważeni przez prześladowców.

Czy Ksiądz Prymas uczestniczył w życiu Klasztoru ?

S.E.: Nie, Ksiądz Prymas wstawał około piątej rano – Siostry idące do pracy widziały Go siedzącego na werandzie lub gdy chodził i modlił się z brewiarzem – i zaczynał swój dzień pracy: msza święta o siódmej, śniadanie, modlitwa i praca. Często wychodził na spacery po okolicy, zawsze w towarzystwie, dla bezpieczeństwa, gdyż czułyśmy się odpowiedzialne za takiego Gościa. Normalnie dzień kończył o godzinie dwudziestej drugiej, chyba że miał gości z Warszawy, którzy musieli odebrać korespondencję, bo poczty nie było, lub czas naglił bo przepustka była na jeden dzień, to pracował do godziny pierwszej, drugiej.

Kto wykonał zdjęcia Prymasa podczas jego pobytu tu w Komańczy ?

S.E.: Proboszcz. Vis a vis dworca kolejowego był kościół parafialny dla siedmiu wsi, dla Polaków. Podczas bombardowań w 1944 roku budynek uległ spaleniu i od tego czasu funkcję kościoła pełniła klasztorna kaplica. I właśnie proboszcz Porębski, który w związku z tym często tu przebywał wykonał mnóstwo zdjęć, z których większość, podobnie jak rękopisów Ks. Prymasa, trafiło do Warszawy. W tamtych czasach Komańcza była centrum życia religijnego na tych terenach, ludzie przyjeżdżali z najdalszych zakątków na msze, chrzciny, wesela.

Czy Ks. Prymas porównywał to miejsce internowania z innymi ?

S.E.: Nie, nie dało się tego odczuć. Ksiądz Prymas był wdzięczny za wszystko i przyjmował wszystko takim jakim było, chociaż po pierwszej nocy, którą tu spędził gdy Siostry spytały Go jedzącego śniadanie z proboszczem, jak się spało, mówił że jest szczęśliwy bo od trzech lat że nikt nie stał pod jego drzwiami.

Czy to prawda, że w pokoju Prymasa był podsłuch ?

S.E.: Tak, gdy w pokoju, w którym przebywał Prymas przeprowadzany był remont, znaleziono podsłuch. Prawdopodobnie został założony przez członków ekipy filmowej kręcącej film o generale Karolu Świerczewskim lub przez osoby podszywające się pod pracowników leśnych.

Co Ks. Prymas najbardziej lubił robić w chwilach odpoczynku ?

S.E.: Od takich całkiem wolnych chwil to Ks. Prymas się bronił, bo uważał że każda chwila należy do Boga i należy ją wykorzystać.

Jaki jest związek między dwoma pojęciami: pobyt Ks. Prymasa w Komańczy i Apel Jasnogórski ?

S.E.: Na początku Ks. Prymas z gośćmi, z którymi mógł się modlić modlił się w swoim pokoju. Później, ponieważ kaplica przyklasztorna była remontowana i jej funkcje pełniło pomieszczenie dzisiejszej jadalni, wspólne modlitwy odbywały się właśnie tam. Tak na marginesie do stałego elementu dnia Prymasa należała modlitwa na chórku kaplicy, którego to bardzo brakowało Ks. Prymasowi po powrocie do Warszawy.

Ks. Prymas schodził ze swego pokoju do jadalni i wtedy był początek publicznego apelu, odmawianego wspólnie. A jakież tam było bogactwo wezwań do Matki Bożej! Najpiękniejsza, Najukochańsza, Najczystsza, a najbardziej lubił takim wezwaniem się modlić: “Jezu dobry, który miłujesz Matkę swoją i chcesz, żebyśmy Ją prawdziwie miłowali, to daj nam łaskę abyśmy Ją tak prawdziwie miłowali jak Ty Ją miłowałeś.”

Przypomniałam sobie o jednym epizodzie, kiedy Ks. Prymas żegnał się z tymi, którzy Go przywieźli tu do Komańczy i spytał się do kogo zwrócić się w razie czegoś, na przykład aby wezwać lekarza, bo do tej pory to oni o wszystkim decydowali. Jeden z nich odpowiedział: “O, w tej chwili nic nas Ksiądz Prymas nie obchodzi, proszę się zwracać do Episkopatu”. Spojrzał na siostrę przełożoną i chyba się zmieszał bo powiedział: “Chyba że Siostrom w czymś trzeba będzie pomóc”. A wtedy siostra przełożona uśmiechnęła się i odrzekła: “Gdybyście tak mogli nam dać przydział węgla to byśmy się nie pogniewały”. Tylko tyle powiedziała. I proszę sobie wyobrazić, że w niedługim czasie przywieziono wóz węgla.

Jeszcze raz chciałbym Siostrze serdecznie podziękować za czas poświęcony przywołaniu wspomnień o Księdzu Prymasie.

S.E.: Ja też dziękuję.

Rozmawiał: Artur Kalbarczyk.